Tylko
przyglądając się ludziom, zwracając uwagę na ich wygląd czy zachowanie, możemy
dowiedzieć się więcej niż sami by nam powiedzieli. Po zachowaniu człowieka
można określić jego charakter i temperament. Pozornie nieistotny szczegół może
mieć duże znaczenie. Chociażby ułożenie dłoni, sposób poruszania się czy mimika
twarzy mogą zdradzać nastrój w jakim się znajdujemy, nasz stosunek do innych.
Zachowanie, gesty i mimika odzwierciedlają emocje człowieka, to jaki jest
naprawdę choćby próbował nam wmówić, że jest inaczej.
Właśnie
dlatego Nate od najmłodszych lat lubił obserwować ludzi. Bo to dzięki
odczytywaniu mowy ciała i zachowaniu można było się dowiedzieć co druga osoba
myśli czy czuje. Zazwyczaj potrafił bezbłędnie wszystko ocenić ale nie tym
razem. Arien… ich rozmowa nie zakończyła się najlepiej. Początkowo myślał, że
udało im nawiązać nić porozumienia ale ostatnie słowa wypowiedziane przez
dziewczynę zaskoczyły go. Nadal nie potrafił jej rozszyfrować.
-
Jak tak dalej pójdzie to mnie wykończą!- przerwał jego rozmyślania Carney.
-
Aż tak ci się nie chce pracować przy powiększaniu Sali spotkań?- spytał z
udawaną dezaprobatą.
-
Co…? Nie o to mi chodziło. Uwierz wolałbym zbudować całe miasto niż…- urwał
wydając dziwny odgłos mający pewnie świadczyć o bezsilności.
-
Niż co?- Spytał Nathaniel zachęcając przyjaciela do dalszej wypowiedzi.
-
Kobiety! ONE mnie wykończą!- oznajmił z bezsilnością łapiąc się za głowę.-
Irvette ciągle się o coś czepia, Arien zaszyła się w bibliotece żeby poszukać
jakiś przydatnych informacji i najwyraźniej nie ma zamiaru stamtąd wyjść a ja
wariuję bo za kilka godzin powinna wrócić ona i nic nie jest gotowe-
zrezygnowany oparł się o drzewo.
-
No to faktycznie masz chłopie problem.
Irvette się nie przejmuj, Arien zaraz się zajmę a ty bierz się do roboty. Chyba
nie chcemy, żeby twoja ukochana była niezadowolona- dodał z ledwo skrywanym
rozbawieniem na co Carney zmierzył go morderczym wzrokiem po czym wstał z
ciężkim westchnieniem i ruszył w swoją stronę.
Nathaniel
obserwował go jeszcze przez chwilę po czym udał się na jeden z wyższych
poziomów podniebnej osady, do miejsca szumnie nazywanego biblioteką. Gdy tam
dotarł cicho oparł się o framugę drzwi. Siedziała lekko przygarbiona przy małym
stole i wspierając głowę na jednej ręce
drugą przerzucając kartki leżących obok książek. W pewnej chwili zorientowała
się, że ktoś ją obserwuje i podniosła wzrok, na widok chłopaka uśmiechnęła się
niepewnie ale dostrzegł w jej bladozielonych oczach wyraźne ślady zmęczenia.
-Szpiegujesz
mnie?
-
Ja? Doprawdy o co ty mnie podejrzewasz- odparł lekko.- Jakieś postępy?- spytał
rozsiadając się wygodnie naprzeciwko Arien.
-
Niespecjalnie zresztą po części to twoja wina- spojrzała na Natea spod
przymrużonych powiek.- Wiele wskazówek to ty mi nie dałeś.- wspomniała słowa
jakie przekazał we śnie.
-
Ej to nie moja wina!- odparł podnosząc ręce w obronnym geście ręce.- Tylko tyle
miałem ci powiedzieć. Zrobiłam dokładnie tyle o co mnie prosiła…- urwał kiedy
zorientował się, że powiedział trochę za wiele.
-
Nathanielu, w tej chwili proszę mi powiedzieć o kim mówisz!- nakazała
poirytowana.
-
Kiedy się denerwujesz, w taki zabawny sposób marszczysz nos. Wiesz, że uroczo
wtedy wyglądasz.- oznajmił zabawnie przekrzywiając głowę na co Arien oblała się
rumieńcem.
-
Nie chcesz to nie mów ale i tak to z ciebie kiedyś wyciągnę.- oznajmiła
groźnie.- Zresztą nieważne. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na przykład
taki mój naszyjnik- powiedziała dotykając srebrnego łańcuszka.- można by
pomyśleć, że to zwykłe świecidełko a okazuje się że tak jak powiedziałeś
wszystko ma swoje znaczenie. Każda strażniczka miała podobny a to dlatego, że
jest on czymś w rodzaju powiedzmy, że kotwicy. Między światami jest królestwo
cieni i demonów i żeby tam nie utknąć trzeba mieć coś co utrzyma nas w świecie
ludzi.
-
Faktycznie interesujące.
-
Co do przepowiedni to wiele tutaj nie znajdę- powiedziała wskazując woluminy.-
pierwsza część jest jasna, dotyczy mnie. „Gdy zapłoną ognie Bela zniewolony
przyjaciel stanie się wrogiem a wojownik pozbawi życia zdrajczynię i jako
prawowity dziedzic zasiądzie na tronie.” Poza tym, że wydarzenia tutaj opisane
rozegrają się w czasie Beltane nie wiem nic- dodała nieco ciszej.- Wszystko
sprowadza się do tego, że trzeba stworzyć nową pieczęć światów, żeby scalić
zasłonę. Dotąd nie miałam pojęcia jak tego dokonać, ale dałeś mi kilka
wskazówek. Pieczęć powinny tworzyć dwie rzeczy, tak żeby była silniejsza-
klepsydra zaklinaczy, którą stworzyła Una i miecz Xelar należący do jej brata,
Zethara. I muszę „udać się tam, gdzie wszystko się zaczęło”- przypomniała mu
jego własne słowa przeglądając szybko stertę zapisanych kartek- znasz legendę o
pierwszym zaklinaczu i strażniczce?- kiedy Nate potwierdzająco pokiwał głową
ciągnęła dalej.- Jeśli się nie mylę chodzi o wspomnianą w niej jaskinię, która
znajduje się gdzieś w Zatoce snów. Jest tylko jeden problem. Nie mam pojęcia
gdzie szukać miecza- popatrzyła na chłopaka z bezsilnością.
- Jeszcze coś wymyślimy. Pamiętaj, że nie
jesteś sama. Masz mnie, Gail, Carneya. Jeśli będzie trzeba pomożemy ci. A teraz
pora coś zjeść bo nie samą pracą człowiek żyje!- oznajmił wstając i zabawnie
podpierając się pod boki.
-
Nate… teraz nie mogę, może później.- odpowiedziała wstając i podchodząc do
jednej z półek, żeby odłożyć niepotrzebną książkę.
-
Co to to nie!- słysząc dziwną nutę w głosie przyjaciela odwróciła się w jego
kierunku na co ten ruszył szybko w jej kierunku i zarzucił sobie na ramię.-
Zabieram cię na kolację żywiołowa panienko!
-
Jesteś niemożliwy!- zaczęła okładać go pięściami po plecach i bardziej poczuła
niż zobaczyła, że trzęsie się ze śmiechu. Gdy weszli do porównywalnie węższego
drzewa niż reszta postawił Arien obok siebie i z łobuzerskim uśmiechem zwolnił
niewielką dźwignię. Przez chwilę nic się nie działo aż z świstem ruszyli w dół na co dziewczyna zareagowała krzykiem, choć
nie robiła tego po raz pierwszy. Po kilku sekundach zatrzymali się a kiedy
zeszli z drewnianej platformy ta ze świstem ruszyła w górę. Znajdowali się w
podziemnym pomieszczeniu, właściwie to jamie, nazywanej salą spotkań pełniącej
kilka funkcji, między innymi tutaj Arterianie zbierali się na wspólne posiłki.
Spod niskiego sklepienia zwisało kilkanaście migoczących lamp i kwiatowych
girland dzięki którym sala była trochę przytulniejsza. Podeszli do jednego ze
stołów gdzie było już kila osób, z którymi przywitali się krótko.
-
Stało się coś?- spytała Arien siadając obok Carneya, który nerwowo skubał
kawałek chleba.
-
Chłopak denerwuje się- oznajmiła Gail ze śmiechem trącając go łokciem na co ten
jeszcze bardziej się skulił.
-
Niedługo poznasz kogoś dla niego wyjątkowego- dodał rozbawionym głosem Nate.-
Sama widzisz, że w tej sytuacji twój pomysł na wyciągnięcie go z karczmy był
niezwykle trafiony- puścił Arien oczko, która żeby ulżyć przyjacielowi
skierowała rozmowę na inne tory na co ten posłał jej wdzięczne spojrzenie.
Rozmowa
trwała w najlepsze, kiedy poczuła coś dziwnego, jakiś niespotykany zapach.
Zakręciło jej się w głowie. Usłyszała wrzask dziecka i odwróciła się w tamtym
kierunku. Z sypiących się z lamp iskier zaczął formować się kształt. Po chwili przed
nimi stała półprzezroczysta postać kobiety przeciętnego wzrostu o szczupłej
figurze. Miała czarne włosy sięgające ramion które podtrzymywał
charakterystyczny diadem. „To projekcja astralna” Arien usłyszał jak ktoś
szepcze nerwowym głosem. Nigdy jej nie spotkała ale wiedziała kim jest. Oto
teraz przed nią stała najbardziej znienawidzona osoba w państwie. Królowa
Nathira.
-
Tak się cieszę że cię widzę.- zwróciła się do dziewczyny słodkim głosem- Choć
oczywiście wolałabym, żeby wszystko odbyło się w innych okolicznościach-
bezradnie rozłożyła ręce.
-
Ja nie żałuje- odparła Arien zaskoczona stanowczością w swoim głosie.
-
Nie masz pojęcia jak bardzo podobna jesteś do matki.- oznajmiła a po
wypowiedzeniu tych słów jej twarz przeobraziła się w złowrogą maskę.- Lepiej
dla ciebie i reszty- wskazała na zlęknionych ludzi- żebyś zrezygnowała z tego
co masz zamiar zrobić bo w przeciwnym razie spotka cię to samo co twoją
rodzicielkę. Coś gorszego niż śmierć- wykonała szybki gest a z jej dłoni
wystrzeliły płomienie w kierunku dziewczynki która zaalarmowała wszystkich
krzykiem. Arien odruchowo stworzyła wokół dziecka barierę, która pochłonęła
śmiertelny żar i w tej samej chwili zobaczyła jak Gail upada i zwija się w
konwulsjach z bólu.
-
Ty głupia dziewucho. Każdy mój czar który spróbujesz powstrzymać obróci się
przeciwko tobie. Lepiej żebyś o tym pamiętała.- powiedziawszy to rozpłynęła się
w powietrzu niczym zjawa.
no w końcu coś skomentuje, żeby nie było, że nie czytam
OdpowiedzUsuńza każdym razem jak coś dodasz to moja reakcja jest mniej więcej taka "czemu takie krótkie", oraz "ja chcę kurde więcej"
już Ci mówiłam, że to jak czytanie ulubionej książki, od której nie możesz się oderwać i nadal to podtrzymuje!
uwielbiam tą historię i nadal nie rozumiem, dlaczego to serio nie książka, a zwykły blog :O
buziaczki i życzę weny ;*
Zgadzam się z DF. To mogłoby być ksiązką. I założę się o wątrobę, że byłaby to jedna z najlepiej sprzedających się.
OdpowiedzUsuńWciąga, strasznie wciąga. Nathaniel mnie strasznie interesuje. U niego nie mogę tak łatwo odnaleźć intencji działania. Nie wiem cz jest dobry, czy jednak okaże się czarnym charakterem. Ale za każdą osobę, która skrzywdzi Arien dostaniesz kopa. Więc lepiej by nie bylo ich za dużo. Królowa Nathira - my się kurcze nie polubimy. Ja rozumiem, że królowa ale serio? Strzela do dziewczynki? Może niech sobie coś na uspokojenie kupi, bo nerwy jej widocznie ostro szaleją.
Pomijajac tę Panią Arien póki co trafia na całkiem.. sympatycznych(?) ludzi. Jak narazie większość w jakiś sposób stara się jej pomóc. Może i sami na tym skorzystają ale przecież nikt ich nie zmusza. Tylko Nathaniel mi coś śmierdzi. Ale obym się myliła.
Czekam na kolejny. Mam nadzieję, że ciut dłuższy. Pozdrawiam :)
To co na końcu się stało to jest za mocne! Nie chodzi mi o tą projekcję, bo z takimi rzeczami już się spotykałam, ale ten tekst, że każdy powstrzymany czar obraca się przeciwko Arien, to mnie zdziwiło. Nigdzie czegoś takiego nie czytałam. To bardzo niepokojące, bo jak walczyć z takim wrogiem? W tym momencie można przecież tylko atakować, bez obrony, a wiadomo, że to jest spore utrudnienie.
OdpowiedzUsuń