sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 10 "Ostrzeżenie"



                 Tylko przyglądając się ludziom, zwracając uwagę na ich wygląd czy zachowanie, możemy dowiedzieć się więcej niż sami by nam powiedzieli. Po zachowaniu człowieka można określić jego charakter i temperament. Pozornie nieistotny szczegół może mieć duże znaczenie. Chociażby ułożenie dłoni, sposób poruszania się czy mimika twarzy mogą zdradzać nastrój w jakim się znajdujemy, nasz stosunek do innych. Zachowanie, gesty i mimika odzwierciedlają emocje człowieka, to jaki jest naprawdę choćby próbował nam wmówić, że jest inaczej.
Właśnie dlatego Nate od najmłodszych lat lubił obserwować ludzi. Bo to dzięki odczytywaniu mowy ciała i zachowaniu można było się dowiedzieć co druga osoba myśli czy czuje. Zazwyczaj potrafił bezbłędnie wszystko ocenić ale nie tym razem. Arien… ich rozmowa nie zakończyła się najlepiej. Początkowo myślał, że udało im nawiązać nić porozumienia ale ostatnie słowa wypowiedziane przez dziewczynę zaskoczyły go. Nadal nie potrafił jej rozszyfrować.

- Jak tak dalej pójdzie to mnie wykończą!- przerwał jego rozmyślania Carney.
- Aż tak ci się nie chce pracować przy powiększaniu Sali spotkań?- spytał z udawaną dezaprobatą.
- Co…? Nie o to mi chodziło. Uwierz wolałbym zbudować całe miasto niż…- urwał wydając dziwny odgłos mający pewnie świadczyć o bezsilności.
- Niż co?- Spytał Nathaniel zachęcając przyjaciela do dalszej wypowiedzi.
- Kobiety! ONE mnie wykończą!- oznajmił z bezsilnością łapiąc się za głowę.- Irvette ciągle się o coś czepia, Arien zaszyła się w bibliotece żeby poszukać jakiś przydatnych informacji i najwyraźniej nie ma zamiaru stamtąd wyjść a ja wariuję bo za kilka godzin powinna wrócić ona i nic nie jest gotowe- zrezygnowany oparł się o drzewo.
- No to faktycznie masz chłopie  problem. Irvette się nie przejmuj, Arien zaraz się zajmę a ty bierz się do roboty. Chyba nie chcemy, żeby twoja ukochana była niezadowolona- dodał z ledwo skrywanym rozbawieniem na co Carney zmierzył go morderczym wzrokiem po czym wstał z ciężkim westchnieniem i ruszył w swoją stronę.

Nathaniel obserwował go jeszcze przez chwilę po czym udał się na jeden z wyższych poziomów podniebnej osady, do miejsca szumnie nazywanego biblioteką. Gdy tam dotarł cicho oparł się o framugę drzwi. Siedziała lekko przygarbiona przy małym stole i wspierając  głowę na jednej ręce drugą przerzucając kartki leżących obok książek. W pewnej chwili zorientowała się, że ktoś ją obserwuje i podniosła wzrok, na widok chłopaka uśmiechnęła się niepewnie ale dostrzegł w jej bladozielonych oczach wyraźne ślady zmęczenia.
-Szpiegujesz mnie?
- Ja? Doprawdy o co ty mnie podejrzewasz- odparł lekko.- Jakieś postępy?- spytał rozsiadając się wygodnie naprzeciwko Arien.
- Niespecjalnie zresztą po części to twoja wina- spojrzała na Natea spod przymrużonych powiek.- Wiele wskazówek to ty mi nie dałeś.- wspomniała słowa jakie przekazał we śnie.
- Ej to nie moja wina!- odparł podnosząc ręce w obronnym geście ręce.- Tylko tyle miałem ci powiedzieć. Zrobiłam dokładnie tyle o co mnie prosiła…- urwał kiedy zorientował się, że powiedział trochę za wiele.

- Nathanielu, w tej chwili proszę mi powiedzieć o kim mówisz!- nakazała poirytowana.
- Kiedy się denerwujesz, w taki zabawny sposób marszczysz nos. Wiesz, że uroczo wtedy wyglądasz.- oznajmił zabawnie przekrzywiając głowę na co Arien oblała się rumieńcem.
- Nie chcesz to nie mów ale i tak to z ciebie kiedyś wyciągnę.- oznajmiła groźnie.- Zresztą nieważne. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na przykład taki mój naszyjnik- powiedziała dotykając srebrnego łańcuszka.- można by pomyśleć, że to zwykłe świecidełko a okazuje się że tak jak powiedziałeś wszystko ma swoje znaczenie. Każda strażniczka miała podobny a to dlatego, że jest on czymś w rodzaju powiedzmy, że kotwicy. Między światami jest królestwo cieni i demonów i żeby tam nie utknąć trzeba mieć coś co utrzyma nas w świecie ludzi.
- Faktycznie interesujące.

- Co do przepowiedni to wiele tutaj nie znajdę- powiedziała wskazując woluminy.- pierwsza część jest jasna, dotyczy mnie. „Gdy zapłoną ognie Bela zniewolony przyjaciel stanie się wrogiem a wojownik pozbawi życia zdrajczynię i jako prawowity dziedzic zasiądzie na tronie.” Poza tym, że wydarzenia tutaj opisane rozegrają się w czasie Beltane nie wiem nic- dodała nieco ciszej.- Wszystko sprowadza się do tego, że trzeba stworzyć nową pieczęć światów, żeby scalić zasłonę. Dotąd nie miałam pojęcia jak tego dokonać, ale dałeś mi kilka wskazówek. Pieczęć powinny tworzyć dwie rzeczy, tak żeby była silniejsza- klepsydra zaklinaczy, którą stworzyła Una i miecz Xelar należący do jej brata, Zethara. I muszę „udać się tam, gdzie wszystko się zaczęło”- przypomniała mu jego własne słowa przeglądając szybko stertę zapisanych kartek- znasz legendę o pierwszym zaklinaczu i strażniczce?- kiedy Nate potwierdzająco pokiwał głową ciągnęła dalej.- Jeśli się nie mylę chodzi o wspomnianą w niej jaskinię, która znajduje się gdzieś w Zatoce snów. Jest tylko jeden problem. Nie mam pojęcia gdzie szukać miecza- popatrzyła na chłopaka z bezsilnością.
-  Jeszcze coś wymyślimy. Pamiętaj, że nie jesteś sama. Masz mnie, Gail, Carneya. Jeśli będzie trzeba pomożemy ci. A teraz pora coś zjeść bo nie samą pracą człowiek żyje!- oznajmił wstając i zabawnie podpierając się pod boki.
- Nate… teraz nie mogę, może później.- odpowiedziała wstając i podchodząc do jednej z półek, żeby odłożyć niepotrzebną książkę.

- Co to to nie!- słysząc dziwną nutę w głosie przyjaciela odwróciła się w jego kierunku na co ten ruszył szybko w jej kierunku i zarzucił sobie na ramię.- Zabieram cię na kolację żywiołowa panienko!
- Jesteś niemożliwy!- zaczęła okładać go pięściami po plecach i bardziej poczuła niż zobaczyła, że trzęsie się ze śmiechu. Gdy weszli do porównywalnie węższego drzewa niż reszta postawił Arien obok siebie i z łobuzerskim uśmiechem zwolnił niewielką dźwignię. Przez chwilę nic się nie działo aż z świstem ruszyli w  dół na co dziewczyna zareagowała krzykiem, choć nie robiła tego po raz pierwszy. Po kilku sekundach zatrzymali się a kiedy zeszli z drewnianej platformy ta ze świstem ruszyła w górę. Znajdowali się w podziemnym pomieszczeniu, właściwie to jamie, nazywanej salą spotkań pełniącej kilka funkcji, między innymi tutaj Arterianie zbierali się na wspólne posiłki. Spod niskiego sklepienia zwisało kilkanaście migoczących lamp i kwiatowych girland dzięki którym sala była trochę przytulniejsza. Podeszli do jednego ze stołów gdzie było już kila osób, z którymi przywitali się krótko.
- Stało się coś?- spytała Arien siadając obok Carneya, który nerwowo skubał kawałek chleba.
- Chłopak denerwuje się- oznajmiła Gail ze śmiechem trącając go łokciem na co ten jeszcze bardziej się skulił.

- Niedługo poznasz kogoś dla niego wyjątkowego- dodał rozbawionym głosem Nate.- Sama widzisz, że w tej sytuacji twój pomysł na wyciągnięcie go z karczmy był niezwykle trafiony- puścił Arien oczko, która żeby ulżyć przyjacielowi skierowała rozmowę na inne tory na co ten posłał jej wdzięczne spojrzenie.
Rozmowa trwała w najlepsze, kiedy poczuła coś dziwnego, jakiś niespotykany zapach. Zakręciło jej się w głowie. Usłyszała wrzask dziecka i odwróciła się w tamtym kierunku. Z sypiących się z lamp iskier zaczął formować się kształt. Po chwili przed nimi stała półprzezroczysta postać kobiety przeciętnego wzrostu o szczupłej figurze. Miała czarne włosy sięgające ramion które podtrzymywał charakterystyczny diadem. „To projekcja astralna” Arien usłyszał jak ktoś szepcze nerwowym głosem. Nigdy jej nie spotkała ale wiedziała kim jest. Oto teraz przed nią stała najbardziej znienawidzona osoba w państwie. Królowa Nathira. 
- Tak się cieszę że cię widzę.- zwróciła się do dziewczyny słodkim głosem- Choć oczywiście wolałabym, żeby wszystko odbyło się w innych okolicznościach- bezradnie rozłożyła ręce.
- Ja nie żałuje- odparła Arien zaskoczona stanowczością w swoim głosie.

- Nie masz pojęcia jak bardzo podobna jesteś do matki.- oznajmiła a po wypowiedzeniu tych słów jej twarz przeobraziła się w złowrogą maskę.- Lepiej dla ciebie i reszty- wskazała na zlęknionych ludzi- żebyś zrezygnowała z tego co masz zamiar zrobić bo w przeciwnym razie spotka cię to samo co twoją rodzicielkę. Coś gorszego niż śmierć- wykonała szybki gest a z jej dłoni wystrzeliły płomienie w kierunku dziewczynki która zaalarmowała wszystkich krzykiem. Arien odruchowo stworzyła wokół dziecka barierę, która pochłonęła śmiertelny żar i w tej samej chwili zobaczyła jak Gail upada i zwija się w konwulsjach z bólu.
- Ty głupia dziewucho. Każdy mój czar który spróbujesz powstrzymać obróci się przeciwko tobie. Lepiej żebyś o tym pamiętała.- powiedziawszy to rozpłynęła się w powietrzu niczym zjawa.

3 komentarze:

  1. no w końcu coś skomentuje, żeby nie było, że nie czytam
    za każdym razem jak coś dodasz to moja reakcja jest mniej więcej taka "czemu takie krótkie", oraz "ja chcę kurde więcej"
    już Ci mówiłam, że to jak czytanie ulubionej książki, od której nie możesz się oderwać i nadal to podtrzymuje!
    uwielbiam tą historię i nadal nie rozumiem, dlaczego to serio nie książka, a zwykły blog :O
    buziaczki i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z DF. To mogłoby być ksiązką. I założę się o wątrobę, że byłaby to jedna z najlepiej sprzedających się.
    Wciąga, strasznie wciąga. Nathaniel mnie strasznie interesuje. U niego nie mogę tak łatwo odnaleźć intencji działania. Nie wiem cz jest dobry, czy jednak okaże się czarnym charakterem. Ale za każdą osobę, która skrzywdzi Arien dostaniesz kopa. Więc lepiej by nie bylo ich za dużo. Królowa Nathira - my się kurcze nie polubimy. Ja rozumiem, że królowa ale serio? Strzela do dziewczynki? Może niech sobie coś na uspokojenie kupi, bo nerwy jej widocznie ostro szaleją.
    Pomijajac tę Panią Arien póki co trafia na całkiem.. sympatycznych(?) ludzi. Jak narazie większość w jakiś sposób stara się jej pomóc. Może i sami na tym skorzystają ale przecież nikt ich nie zmusza. Tylko Nathaniel mi coś śmierdzi. Ale obym się myliła.
    Czekam na kolejny. Mam nadzieję, że ciut dłuższy. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To co na końcu się stało to jest za mocne! Nie chodzi mi o tą projekcję, bo z takimi rzeczami już się spotykałam, ale ten tekst, że każdy powstrzymany czar obraca się przeciwko Arien, to mnie zdziwiło. Nigdzie czegoś takiego nie czytałam. To bardzo niepokojące, bo jak walczyć z takim wrogiem? W tym momencie można przecież tylko atakować, bez obrony, a wiadomo, że to jest spore utrudnienie.

    OdpowiedzUsuń