Cichy szmer deszczu powoli
budził Arien ze snu. Balansując na skraju
świadomości otworzyła zaspane oczy ale obraz był jakiś niewyraźny,
wszystko było dziwnie rozmazane jakby patrzyła na miejsce w którym się znalazła
przez mgłę. Przetarła oczy co trochę pomogło.
Podniosła się powoli i zobaczyła, że ktoś przebrał ją w długą koszulę
nocną a z miejsca po ukłuciu rozchodzą się blade pręgi. Usiadła na skraju łóżka
rozglądając się po pomieszczeniu. Było okrągłe, z dziwnie pochylonymi ścianami.
Wyposażenie było skromne, oprócz łóżka nad którym było niewielkie okno, miski z
wodą stającej na stole i krzesła na którym ktoś zostawił jej ubranie nie było w
nim nic. Dotknęła szarej ściany i mimo że ktoś najwyraźniej starał się ją wygładzić wyczuwała pod palcami
fakturę drewna. Już ubrana i nieco odświeżona postanowiła wyjść na zewnątrz.
Gdy chwiejnym krokiem stanęła na małym balkonie z wrażenia zaparło jej dech i
odruchowo cofnęła się. Była w tym samym lesie ale w takiej jego części, że
przedtem nie mogła jej dojrzeć. Choć nie mogła w to uwierzyć stała właśnie
wśród soczyście zielonych koron drzew a jak okiem sięgnąć widziała takie same
balkony jak ten na którym stała, połączone wiszącymi kładkami. Odwróciła się powoli i zobaczyła, że jej mały
pokój, pewnie podobnie jak wiele innych został urządzony w jednym z konarów
ogromnego drzewa. Na niektórych pniach zbudowano małe domki, które kojarzyły
się Arien z ptasimi gniazdami. Wiatr delikatnie wprawiał w ruch zwisające
zewsząd pnącza pokryte drobnymi, żółtymi kwiatkami. Gdzieś rozległ się świst i
po chwili zobaczyła jak ktoś zsuwa się po linie zawieszonej pomiędzy jednym a
drugim drzewem po czym ląduje na platformie podtrzymywanej przez klika gałęzi,
gdzie zebrała się grupka ludzi zajmujących się codziennymi sprawami. Mimo
panującego wesołego gwaru panował tu spokój. Wychyliła się poza barierkę i
ponownie się cofnęła.
- Prawidłowa reakcja-
usłyszała śmiejącego się Carneya, który właśnie stanął obok niej. Dopiero
teraz, po zdawałoby się największym zamieszaniu mogła mu się dobrze przyjżeć.
Twarz o wyraźnych rysach, okalające ją ciemnoblond włosy, zielone oczy w
których widać radosne ogniki, nad pełnymi ustami ma niewyraźną bliznę. – Parę
osób nie uważało no i nie skończyli najlepiej- oznajmił zerkając w przepaść pod
nimi.
- Ostrożność przede
wszystkim- dodała nerwowym głosem.- Możesz mi powiedzieć z łaski swojej co tak
właściwie się stało?- spytała z wyrzutem.
- No cóż…- Carney
nerwowo przeczesał ręką włosy.- Tak właściwie to wszystko przeze mnie.
Arterianie mają pewien system komunikacji i zanim tu się zjawisz musisz
odpowiednio wcześniej o tym powiadomić, zostawiając w jednej ze skrytek wiadomość. Sama wiesz, że
mieliśmy mało czasu i jakoś tak wyszło… Na jednym z posterunków ktoś zobaczył
jak się zbliżamy, mnie rozpoznali a ciebie nie więc stwierdzili że pod
przymusem wyjawiłem miejsce kryjówki i postanowili jakoś temu zaradzić. Grot
strzałki która Cię ugodziła był nasączony środkiem nasennym, czas gdy spałaś
zostałby poświęcony na podjęcie decyzji co też z tobą zrobić. Było ciężko ale
jakoś udało mi się ich przekonać, że nie stanowisz większego zagrożenia.
- Czyli znowu
uratowałeś mi życie- stwierdziła odgarniając z oczu zabłąkany kosmyk
kasztanowych włosów.
- No właśnie
niekoniecznie. Wbrew propagandzie szerzonej przez królową Arterianie nie
zabijają kogo popadnie.- gdy zobaczył jej pytające spojrzenie ciągnął dalej.-
Nasza przywódczyni ma pewien dar, mianowicie umie wymazywać pamięć i jak komuś
już wykasuje wspomnienia, które mogłyby nam zaszkodzić porzucamy go jak
najdalej stąd.
- Ty, ja i jeszcze ta
wasza przywódczyni. Musisz przyznać, że całkiem niezłe z nas zbiorowisko
dziwaków.
- Uwierz mi to dopiero
początek i jeszcze nie wszystkich…- jego wypowiedź przerwał nagły huk gdzieś na
niższym poziomie-… zdarzyłaś poznać.- dodał z rozbawieniem i pociągnął ją za
sobą do miejsca gdzie z liny nad nimi
zwisało kilkanaście pętli i podał jej jedną.
- Co to jest?- spytała
zdezorientowana.
- Tutejszy środek
lokomocji- odparł rozbawiony i włożył
stopę w pętlę a ręka mocno chwycił liny po czym bez słowa zsunął na
niższy poziom podniebnego miasta.
Oniemiała wpatrywała się przez chwilę w miejsce gdzie z oczu zniknął jej
Carney po czym z wahaniem poszła w jego ślady. Rozwiane włosy, przyspieszone
bicie serca i przede wszystkim niesamowite uczucie wolności. Choć wszystko trwa
zaledwie kilka sekund nie mogła doczekać się kiedy to powtórzy. Niepewnie
wylądowała obok swojego przyjaciela przed drzwiami spod których wydobywały się
smugi dymu.
- Czemu nic nie robisz?- spytała piskliwym
głosem zdziwiona brakiem reakcji.- Komuś mogło się coś stać?!- kontynuowała
coraz bardziej zła.- Czemu rżysz?!- wybucha gdy zobaczyła jak jej towarzysz
robi się coraz bardziej czerwony od duszonego śmiechu.
- To tutaj…
codzienność- udało mu się wydusić pomiędzy jedną a drugą salwą śmiechu i
pokazał, żeby chwilę poczekała. Ułamki sekundy później drzwi się otworzyły i z
oparów dymu wyszła jakaś postać. Niska dziewczyna o krótkich i ogniście rudych
włosach machała jak szalona starając się rozpędzić szare opary.
- Ekhem- odchrząknął
Carney usiłując przybrać poważny wyraz twarzy na co dziewczyna odwróciła się
niezdarnie i szybko doprowadziła do lądu rozczochrane włosy.- Pozwól, że Ci
kogoś przedstawię. Arien to jest Gail, najbardziej wybuchowa dziewczyna wśród
nas- puścił porozumiewawczo oczko do rudowłosej.
- Ej tylko bez takich-
szturchnęła go po przyjacielsku.- Fajnie, że w końcu mogę Cię poznać.-
uśmiechnęła się do Arien i energicznie potrząsneła jej dłoń.- I wcale nie
jestem taka wybuchowa jak on twierdzi, osobiście wolę określenie złota rączka
ewentualnie wynalazca.
- Aż boję się pomyśleć
jak mnie tu nazywacie.
- Żywiołowa panienka-
wzruszył ramionami chłopak jakby było to coś oczywistego.
- Myślałam, że
wyraziłam się jasno- odezwał się ktoś niskim kobiecym głosem. Za nimi stała
wysoka kobieta w podeszłym wieku, o
ciemnych włosach przetykanych gdzieniegdzie pasmami siwizny. Była ubrana po
męsku a jej spojrzenie miotało takie piorunu, że Arien miała ochotę uciekać
gdzie pieprz rośnie .- Miałeś ją przyprowadzić do mnie gdy tylko się obudzi a
później trzymać ją pod kluczem. Na przyszłość róbcie to o co was proszę-
nakazała po czym odwróciła się i powoli odeszła. Zdezorientowana Arien
spojrzała na swoich towarzyszy a Carney pokazał jej gestem, żeby poszła za
nieznajomą wiec tak też zrobiła.
- Nazywam się Irvette i
jestem przywódczynią Arterian- oznajmiła krótko gdy dziewczyna zrównała się z
nią na schodach oplatających pień drzewa, po czym weszła do jakiegoś
pomieszczenia i pokazał dziewczynie żeby usiadła.- Na początku chcę żebyś
wiedział, że nie wierzę w jakieś bzdurne przepowiednie.- oznajmiła bez zbędnych
ceregieli i rozsiadła się wygodnie na fotelu.- Pozostali z jakiś powodów
uważają te kilka linijek tekstu wątpliwego pochodzenia za pewnik. Tak czy inaczej
możesz się nam przydać ze względu na swoje moce. Od lat próbujemy przetrwać nie
zwracając na siebie zbytniej uwagi, wyczekując chwili kiedy będziemy
dostatecznie silni aby stanąć do walki i
nie pozwolę, żeby ktoś taki jak ty zniweczył nasze wysiłki. Czy wyrażam się
jasno?- spytała mierząc ją spojrzeniem lodowo błękitnych oczu.
- Oczywiście- odparła
piskliwym głosem Arien.- Tylko skąd pewność, że mam ochotę wam pomóc?- spytała
zastanawiając się kogo tak naprawdę próbuje oszukać.
- Na razie to wszystko-
oznajmiła zabierając się do przeglądania jakiś papierzysk.- Możesz już iść-
dodała kiedy zorientowała się, że dziewczyna nadal siedzi obok niej. Arien
wstała powoli cała odrętwiała a kiedy wyszła na zewnątrz osunęła się ciężko na ziemię. Takiego przyjęcia się
nie spodziewała. Oczywiście nie liczyła na powitanie godne królów, wiwaty,
przyjęcia czy inne cuda ale chłód bijący od kobiety... W jakimś stopniu ją
rozumiała, z tego co wywnioskowała całe życie poświęciła temu aby pewnego dnia
Silmearda była wolna od prześladowań. Sama miała nadzieje żyć w takim świecie.
Zdezorientowana schowała twarz w dłoniach. Przypomniała sobie coś, co w czasie
jednej z rozmów powiedział jej Gawain „Ci, którzy chcą władzy i ją osiągają,
żyją w ciągłym strachu, że ją stracą”*. Najwyraźniej coś w tym jest bo przecież
na przestrzeni wieków można znaleźć sporo podobnych przypadków.
- Widzę, że już
poznałaś Irvette- odezwał się do niej ktoś znajomym głosem. Podniosła wzrok i
zamarła. Te same czarne zmierzwione włosy, dobrze zbudowana sylwetka ale teraz
mogła zobaczyć jego twarz. Postać z dziwnego snu, wizji sprzed kilku dni.
Uśmiechał się do niej ciepło a w brązowych oczach jarzyła się ciekawość. Jakaś
jej cześć zarejestrowała, że był ubrany tak samo jak w jej śnie
- Ja cie znam- w swoim
głosie usłyszała niepewność.
- Nareszcie się
spotykamy. Mam na imie Nathaniel ale jeśli chcesz możesz mówić Nate.- chwyciła
skierowaną w jej kierunku dłoń i wstała trochę za szybko tak, że niechcący
wpadła na niego.
- Przepraszam-
zmieszana zaczęła wpatrywać się w czubki butów.
- Nie masz za co.
Przejdziemy się?- spytał z ledwie wyczuwalną nadzieją w głosie na co Arien
potakująco kiwnęła głową. W ciszy, która o dziwo nie ciążyła dziewczynie
dotarli do najwyższego poziomu, gdzie usiedli na ławce wciśniętej pomiędzy
konary. Z tej wysokości widzieli wszystko ale ich zasłaniała zasłona z
wszechobecnego w tym miejscu kwiecistego bluszczu.
- Jak ty to zrobiłeś?-
spytała.
-Jak znalazłem się w
swoim śnie? Dobre pytanie. W sumie sam nie wiem. Ten dar ma w mojej rodzinie
zawsze jedna osoba z pokolenia ale z posługiwaniem się nim jest… Chodzi o to,
że nie zawsze działa. Możemy być niesamowicie skupieni na danej osobie, na tym
co chcemy jej przekazać ale nie zawsze efekt jest taki jak byśmy tego chcieli.
Poza tym jest dosyć dziwny warunek, ta druga osoba musi spać. Nawet nie liczę
ile razy próbowałem z tobą w ten sposób hmm… porozmawiać.
- Uwierz mi coś o tym
wiem. To znaczy o bezowocnych próbach.
Na początku siałam niemałe zniszczenie- oznajmiła z przekąsem na co Nate
wybuchnął śmiechem.- No co sam powiedziałeś że tobie też nie wszystko się
udaje- dodała naburmuszona.
- Przepraszam, nie
chciałem cię rozgniewać. Wychodzi na to, że razem z Gail możecie zrównać to
miejsce z ziemią- stwierdził żartobliwie na co Arien uderzyła go mocno w
ramię.- No co przecież to prawda- ciągnął dalej drażniąc się z nią. - Dobra już
nie będę- odparł szybko gdy zobaczył że dziewczyna bierze kolejny zamach.- Sama
byłaś dzisiaj świadkiem jej nieudanego eksperymentu ale mimo, że czasami coś
niszczy to tak naprawdę dzięki jej odkryciom i wynalazkom życie tutaj stało się
tutaj dużo łatwiejsze.
- Więc jesteś telepatą?
- Niezupełnie…
- To proste, jesteś
albo nie.
- Nie zawsze wszystko
jest czarne lub białe- no to zawiało chłodem,
- Może i masz rację.-
miała wielką ochotę spytać czy przypadkiem nie cierpi na rozdwojenie jaźni
skoro w ciągu kilku chwil tak mocno zmieniał mu się nastrój.- Nie chę tego, tej
odpowiedzialności. Boję się, że mogę wszystko zniszczyć, przecież tak mało
wiem…
- Jeszcze wszystko
przed tobą. Poza tym znasz przecież przepowiednię- zmarszczył brwi nie wiedząc
o co chodzi dziewczynie.
- I co z tego? Owszem,
znam jej treść ale jak ma do tego dojść, co wydarzy się w między czasie to
pozostaje zagadką. Ktoś mi kiedyś powiedział, że przeznaczenia nie da się
uniknąć ono i tak nas dosięgnie- stwierdziła ze smutkiem.- Co ma być to będzie.
Zresztą co to ma za znaczenie?
- Wszystko ma swoje
znaczenie, nawet twoje imię.-oznajmił tajemniczo.
- A tobie o co znowu
chodzi?- spytał zmęczona już jego tajemniczymi wypowiedziami.
- Arien znaczy srebrna
a srebro jest metalem księżycowym łączącym się z tajemnymi mocami- zabawnie
poruszył brwiami.- Jest też uważane za symbol ludzi, którzy są jak tarcza i za
wszelką cenę chcą chronić innych. Takie osoby doszukują się dobra w innych,
niezależnie od tego czy są oni bogaci czy biedni i podobno ich intuicja jest
niezawodna. Więc sama widzisz, że nie masz się o co martwić.- delikatnie ujął
jej dłoń.- Wszystko będzie dobrze- dodał ze stanowczością wolną ręką dotykając
jej zarumienionego policzka.
- Za dużo sobie
pozwalasz- oznajmiła odtrącając jego dłoń i zostawiając ze zdezorientowaną
miną.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Mam mieszane uczucia co
do tego rozdziału, nie jest zły ale mógłby być zdecydowanie lepszy.
Przynajmniej według mnie. Za wszystkie błędy i powtórzenia przepraszam ale nie
miałam już siły ich poprawiać, szczególnie po tym jak część rozdziału
skasowałam przez własną głupotę i musiałam pisać ją od nowa.
A niedzielę, tak w ramach mikołajek, zapraszam
was <<tutaj>>, gdzie do pomiędzy 15 a 16 pojawi się prolog mojego
kolejnego opowiadania. Tym razem siatkarskiego. Znowu :P
*Cytat pochodzi z
książki „Niezgodna” V. Roth
Do następnego,
Artis
Zastanawiam się jak ocenić Irvette. Na początku myślałam, że ona jest taka surowa, ale sprawiedliwa, lecz im bardziej wgłębiałam się w rozdział, tym bardziej wątpiłam. Chyba jednak Irvette wcale nie będzie dla Arien taka miła, choć jednocześnie mam wrażenie, że to nie jest osoba, która będzie jej rzucać kłody pod nogi.
OdpowiedzUsuńDruga sprawa to chłopacy, którzy się tak gromadnie w życiu Arien pojawiają. Nie ukrywam, że czekam i liczę też na jakiś wątek miłosny, więc ciekawa jestem czy któryś z chłopaków sprawi, że serce Arien zabije szybciej. Kandydatów jest wielu :D
Możesz mnie zabić za spóźnienie. Nie dałam rady :/
OdpowiedzUsuńKasowanie rozdziału - o tak, moja szkoła! Brawo my! Nie wiem co się czepiasz, skoro jest naprawdę fajny.
Irvette - póki co nie wypowiem się może na jej temat. Cięzko stwierdzić, czy serio jest surowa i taka grr, czy też jej postawa faktycznie wynika z troski o... ludzi? No jakby nie spojrzeć nadal są ludźmi. Jej stosunek do Arien? Nie jestem w stanie zgadnąć. Jeśli jej nie skrzywdzi to jest szansa, że przeyjesz do następnych świąt :) W kwestii panów Arien chyba lubi brunetów. Bo to już drugi. Nathaniel póki co sprawia wrażenie całkiem przyjemnego typa.
Nadal zastanawiam się, gdzie tu tkwi podstęp ale nie umiem o jeszcze wywęszyć. Katar i życie staje się trudniejsze :)
Można powiedzieć, że jeden z tych spokojneijszych rozdziałów bo nie zastanawiam się kto próbuje ją zabić czy coś w tym stylu. No i nikt jeszcze nie zginął więc jest dobrze :) A, polubiłam Gail. Jakoś tak zwyczajnie, po prostu. Czy dobrze to się jeszcze okaże :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny :)