sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 16 "Caer Derwen"


          Gdy przestała płakać dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie. Poczuła obecny w powietrzu swąd spalenizny i usłyszała na zewnątrz jak ktoś, prawdopodobnie większa liczba ludzi próbuje zachowywać się jak najciszej. Zdezorientowana zmarszczyła czoło i przerzuciła sobie pochwę z mieczem przez plecy. Podniebne miasto było domem Arterian, miejsce gdzie zachowywali się swobodnie, nic nie krępowało ich zachowania. Nie przychodziło jej do głowy nic, co mogłoby to nagle zmienić. Dlatego cisza wydawała jej się tak dziwna w miejscu gdzie mogli zachowywać się swobodnie.
Ostrożnie ruszyła w kierunku drzwi przesłoniętych zasłoną z drewnianych koralików.  Ktoś zatkał jej usta dłonią tłumiąc tym samym krzyk.

- Bądź cicho dobra?- po pytającym tonie rozpoznała, z kim ma do czynienia. Kiedy się odwróciła zobaczyła piegowatą twarz Sottile, która wyraźnie spięta odgarnęła za uszy charakterystyczny dla niej zielony pukiel włosów. Guziki sukni miała krzywo zapięte, jakby ubierała się w pośpiechu. Gdy Arien próbowała spytać, co się dzieje ta uciszyła ją gestem i pokazał, żeby wyjrzała na zewnątrz. Z kilkudziesięciu pomieszczeń wydobywał się siwy dym. Mężczyzna w czerwonej pelerynie ciągnął za włosy straszą kobietę. Arien rozpoznała ją, często siedziały obok siebie podczas posiłków. Jegomość pchnął ja na ziemię, wydobywając zza pasa nóż. Przez chwilę wydawał się zdezorientowany widząc jak kobieta odważnie wpatruje mu się w twarz. Gdy odzyskał panowanie jednym, szybkim ruchem podciął jej gardło. Nic, cisza. Nie była w stanie zrobić nic. Mogła tylko tak stać i gapić się na powiększającą się plamę krwi.  Sottile mocno złapała ją z nadgarstek i zaciągnęła do dziury w podłodze, której jeszcze – czego jest pewna- chwilę wcześniej tam nie było. Poszła w ślady swojej towarzyszki i zeskoczył za nią w ciemność

- Co się dziej?- wylądowała miękko na nogach tuż obok. Czerń rozświetlało nikłe światło wpadające przez otwór w górze, który po chwili się zamknął.- Niech zgadnę, to robota Gail?- pstryknęła palcami i wokoło nich pojawiło się kilka unoszących się samoistnie płomieni.
- Mniej więcej- odpowiedziała tajemniczo i ku zdziwieniu dziewczyny odwróciła się podskakując jednocześnie i zniknęła jej z pola widzenia. Arein podeszła do miejsca gdzie stała przed chwilą i w migotliwym świetle dostrzegła coś na kształt rynny. Gdy usiadła na chłodnym metalu odepchnęła się i zawrotną prędkością zaczęła sunąć w dół. Na początku zjeżdżalnia wiła się w pniu drzewa, przez co kręciło się Arien w głowie i zrobiło się jej niedobrze. W końcu trasa wyprostowała się i wyrównała poziom. Mimo to wiatr spowodowany pędem rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, przez co nie zauważyła końca trasy i siła rozpędu wyrzuciła ją na kilka metrów w powietrze, przez co boleśnie obiła sobie i tak już obolałe kości. Podparła się o kamieniste podłoże próbując wstać.
- Sottile?- otaczała ją smolista ciemność przesiąknięta zapachem wilgotnej ziemi.

-Buu!- krzyknęła jej prosto do ucha, na co odruchowo odskoczyła, wyciągając zatknięty za pasek sztylet.- Czy oni tam, gdziekolwiek byłaś, zrobili Ci coś strasznego, że taka strachliwa jesteś?- blondynka rozpaliła pochodnię, której światło wydobyło z otaczających je skał migotliwe drobinki.  Podeszła do zjeżdżalni i docisnęła ją mocno od spodniej strony i usłyszały odległy świst. Po chwili Arien zobaczyła jak metal zwija się i zatrzymuje, gdy dotarł do nich. Nie było już śladu po ich „środku transportu”, teraz leża przed nimi zwyczajny walec blachy. Kiedyś Gail, opowiadała o tym jak jej ojciec próbował zrobić coś, co w razie potrzeby umożliwi mieszkańcom podniebnego miasta szybką ucieczkę i najwyraźniej udało mu się.
- Kto to? Kto jest zdrajcą?- Spytała podążając za Sottile ścieżką unoszącą się powoli w górę.
- Wiesz zdrajca, szpieg czy jak to tam jeszcze można nazwać, z definicji z definicji ktoś działający w tajemnicy i nikt do pewnego momentu nie wie, kto to jest- w jej głosie nie było słychać irytacji tylko zrezygnowanie i lęk.

- Wiem, po prostu w głowie mi się nie mieści, że ktoś mógł zrobić coś takiego. Wydawało się, ze Arterianie są dla siebie oparciem, rodziną skoro ta prawdziwa zginęła lub dostała się do niewoli.
- Już od jakiegoś czasu częściej stawialiśmy w okolicy warty, bo zaczęło się tutaj kręcić kilku tych samych ludzi. Zazwyczaj w okolicy północnego i zachodniego wejścia.- zerknęła przez ramię, aby upewnić się, że Arien za nią idzie.- To było kilka godzin temu. Nie mogłam spać, dręczyło mnie przeczucie, że wydarzy się coś złego. Byłam zmęczona, więc przysiadłam na ławce, wiesz na tej niedaleko twojego pokoju. Nie było mnie widać, ale ja ich zauważyłam. Tym razem nie byli tacy zwyczajni, mieli te swoje krwisto czerwone peleryny. Straż królowej. Najwyraźniej znaleźli wejścia, ale nie to było dla mnie dziwne. Nie kierowali się do najbliższych im pomieszczeń, które były puste, ale do tych, w których mieszkali ludzie tak jakby ktoś im wszystko dokładnie opisał. Dzień wcześniej Gail udało się wreszcie uruchomić alarm, więc go włączyłam. Wszędzie rozległ się dźwięk dzwonków, strażnicy przygotowali się do walki, ale zdziwili się jak nikt nie wybiegł im na spotkanie. Na szczęście rodzina naszej majster klepki nigdy nie próżnowało i większości udało się uciec dzięki temu- wskazała ruchem głowy miejsce skąd przyszli.- Praktycznie w każdym pokoju zainstalowali takie cudeńka. Ale jak widziałaś nie każdy miał takie szczęście.- Skończyła cicho. Dziewczyna nie płakała, ale Arien dostrzegła spływającą po jej policzku samotną łzę, wyrażającą żal po stracie. Chciałaby ją jakoś pocieszyć, ale żadne słowa nie wydają się odpowiednie.- Jesteśmy na miejscu. Witaj w Caer Derwen- powiedziała otwierając masywne drzwi.

Weszły do owalnego pomieszczenia, którego ściany były zrobione z drewnianych pali. Kamienna podmurówka została zrobiona z tego samego materiału, co korytarz, którym tu dotarły. Dookoła palącego się na środku ognia tłoczyli się ludzie, nieliczni opatrywali zranienia inni przygotowali posiłek z tego, co udało im się w pośpiechu zabrać. Przywitały się z niektórymi z ocalałych i wyszły na niewielki dziedziniec.
Caer Derwen. Dębowy gród. Swoją nazwę zawdzięczał budowniczym, którzy każdy dom wybudowali z drewna wiecznego dębu. Siedziba prawowitych władców Silmeardy a także dawna stolica, nad którą góruje zamek, także wykonany z drewna. Niewiele pozostało z dawnej świetności, ale zaczęto doprowadzać do porządku niektóre budynki, prawdopodobnie te, w których uciekinierzy mieli zamiar tymczasowo zamieszkać. Z jednego z nich wypadła umorusana Gail rzucając się Arien na szyję.

-Myślałam, że już nie wrócisz- oznajmiła ściskając ją mocno.- Ale ubranie masz dziwne, musimy coś ci znaleźć, nie możesz wyglądać jak mężczyzna- stwierdziła przyglądając się z dezaprobatą niecodziennemu w tych stronach odzieniu, po czym zaprowadziła je do środka. Pod oknem wyraźnie z czegoś niezadowolony siedział Hagen, Irvette jego siostry nigdzie nie było widać. Odwrócony do nich tyłem Carney rozmawiał o czymś z Nate’em, który uśmiechnął się, gdy ich zobaczył, ale po chwili zrobił się blady i szybko do nich podszedł.
-Obiecałam, że ją tu dostarczę całą i zdrową? – twarz Sottile nieco rozpromienił smutny uśmiech.
- Nie powiedziałbym, że znowu taką całą- Nate chwycił Arien za rękę, którą ściskała ostrze sztyletu.- Miałaś na siebie uważać.- Kiedy rozchylił jej palce, spomiędzy których sączyła się krew wydał pełne niezadowolenia syknięcie. Nalał do miseczki trochę wody, którą ostrożnie zaczął przemywać ranę a Gail znalazła gdzieś kawałek bandaża, którym opatrzyła zranione miejsce.
- Proszę, już gotowe. Choć podejrzewam, ze  i tak zostanie ci blizna. Czemu mi się tak na mnie patrzysz?- spytał, gdy zorientował się, że Arien przygląda mu się uważnie.
- Wyjaśnij mi jedno. Jakim cudem jesteś podobny do kogoś, kto jest martwy. Stop chciałam powiedzieć nieśmiertelny. Mówię o Damonie Salvatore, wiesz taki jeden działający na nerwy wampir?

- Mój ojciec, Zach Salvatore*, jest.. był ich wujkiem. Tego „dobrego” z braci, Stefana rozumiem, że nie poznałaś?- kiedy pokręciła głową mówił dalej.- Tylko on wiedział o istnieniu moim i mojej matki, spotkaliśmy się parę razy, ale Damon nie miał o niczym pojęcia. Woleliśmy utrzymywać to przed nim w tajemnicy, bo facet zachowuje się przeważnie nieobliczalnie i gotów byłby pozbyć się nas, gdyby to było mu na rękę. Co zresztą się stało z moim rodzicielem, wystarczyło, że znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie i już było po nim- ostatnie słowa wypowiedział z niespodziewaną u niego goryczą. Usiadła obok i objęła go zdrową ręką.
- Musisz mi kiedyś o niej opowiedzieć, to znaczy o swojej mamie- powiedziała nieśmiało, na co ten uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.
- Pod warunkiem, że już nigdy nie znikniesz na tak długo- zgodził się na jej prośbę.
- Nie wydaje mi się, żeby kilka godzin to była znowu aż taka długa rozłąka- mówi ostrożnie
- Godzin? Dziewczyno ciebie nie było prawie dwa miesiące.
- Nie to niemożliwe- ktoś położył jej dłoń na ramieniu aż przeszył ją prąd.

- Akurat ty powinnaś wiedzieć, że nie ma rzeczy niemożliwych. Przed destabilizacją zasłony świat we wszystkich światach biegł w miarę równo, teraz to się zmieniło.- z cienia wyszedł wysoki, blond włosy mężczyzna.- Na swój osobisty użytek, to zjawisko, którego padłaś ofiarą nazywam zagięciem czasu.- skłonił się przed nimi lekko z zawadiacką mina.
- Poznajcie Ghoba, mojego ojca- przedstawiła ich sobie Sottile, na co Pan Ziemi objął ją a dziewczyna zażenowana spuściła wzrok.

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Czytasz + Komentujesz = Motywujesz

*Zach występował w pierwszym sezonie TVD

Ghob ostatni raz został wspomniany w 12 rozdziale wiec jak chcecie sobie odświeżyć pamięć proponuję tam zajrzeć.


Ja również lubię Damona, w każdym razie tą jego wersję z początków TVD bo później trochę za bardzo go ugrzecznili. Choć i takiego cieszę się, że twórcy nie trzymali się wiernie książki bo takiego chłamu dawno nie czytałam.

@Alyssa- Magnusa lubi każdy ;) Rozumiem, że czytałaś książki Pani Clare? Tak z ciekawości spytam, oglądałaś może serial który niedawno zaczęli kręcić na podstawie jej książek?

@Kam ila- no właśnie ja nic nie biorę, takie rzeczy potrafię wymyśleć na trzeźwo :D
Skoro już Ci różne rzeczy polecam (i wnioskując z twoich słów lubisz fantastykę) to skoro nie „znasz” Magnusa i Emmy to z czystym sumieniem mogę polecić Ci książki Cassandry Clare: serie Dary Anioła oraz drugą serię osadzoną w tym samym świecie Piekielne Maszyny. Mi osobiście bardziej podoba się ta druga, gdzie akcja rozgrywa się w wiktoriańskiej Anglii. Jako ciekawostkę zdradzę Ci, że Ashley ma takie samo nazwisko jak jeden z bohaterów.


2 komentarze:

  1. Z jednej strony chciałabym Cię uderzyć za to,jak opisałaś to co się dzieje z Arerianami. Serio, zobaczyłam to wszystko i nie wiedziałam, czy płakac nad ich losee, czy też rzucić się i sama oprawcom kości połamać. A z drugiej strony nie chcę Cię bić, bo wtedy jeszcze przestaniesz to tak fajnie opisywać, i co wtedy?
    Słodko. Kolejny odcinek "Zerwanych więzi" Kto jeszcze? I kim jest szpieg? Rzecz jasna swoje teorie spiskowe w głowie mam, ale chyba jednak je wywalę i (nie)grzecznie poczekam aż się sprawa wyjaśni. Co nie zmienia faktu, że cierpliwość mnie zżera od środka. I niepokoi mnie to, że Arien po raz kolejny ma to tak zwane zagięcie czasu. Może to tam u nich normalne, ale znika na coraz dłużej. A Nathaniel oczywiście zadowolony, bo wróciła i tak dalej. Taki troskliwy.. ciekawe co ma za uszami.
    Podoba mi się sposób w jaki poznali Ghoba. Bez fajerwerków i wejścia typu " Siemano ziomale, Jestem Ghob, na kolana i oddawać należyty szacuneczek. Joł" tylko spokojnie sobie wychodzi i pełna kulturka. Takie coś lubię. Chociaz nie wiem czemu wyobrażałam go sobie jako typa o brąz czuprynie.
    Rozdział całkiem fajny. Zabiłaś, za co mam ochotę sama Ci to zrobić, ale mamy poniedziałek a to chyba największa kara za to przewinienie. Daruję Ci życie.
    Co do Darów Anioła - rozdział na początku przeleciałam wzrokiem, całą resztę też. I bardzo dobrze, bo jakieś dwie, trzy godziny później stwierdziłam, że poszukam jakiegoś filmu. Czego się nie robi dla weny?
    Znalazłam: Dary Anioła. Po 10 minutach stwierdziłam, że jednak tytuł coś za duzo mi mówi. Sprawdziłam więc wyłączyłam. Najpierw ksiązka :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Elo, elo, jestem też i tutaj! Zawsze jest dla mnie dziwne jak można różnie postrzegać czas. Tutaj jest to niby racjonalnie wyjaśnione ale to i tak dziwne że Arien myślała o kilku dniach, a Nate o dwóch miesiącach oO rozwaliło mnie natomiast ze on jest dodatkowo spokrewniony z Damonem xD w sensie nie spodziewałam się tego :P widać jednak ze coraz bardziej i bardziej mu zależy na Arien. Wiem, powtarzam to w każdym komentarzu, ale lubię ich wątek :D No i w sumie chyba nadal nie wiadomo kto ich zdradził? O ile dobrze zrozumiałam to nikt z najbliższych obecnie osób dla Arien.
    Co do serialu to rzeczywiście go oglądam :) Bardzo dużo rzeczy jest zmienionych, na początku to bardzo irytuje, ale z czasem da się przyzwyczaic. Dla mnie o wiele lepszy serial niż ten film który był według mnie totalnym niewypałem, aktorzy też lepiej są dobrani ;)

    OdpowiedzUsuń